Sherlock Holmes (1984-1994)

Dagens

No jakże to tak?!? BBCowy Sherlock ma topic, a wersja Granady ni? Toż to klasyka.
(Taaa, przy okazji ukończenia "Kronik Sherlocka Holmesa" pomyślałam o tym.)

Tak więc Dagens naucza. Są cztery serie. "The Adventures of Sherlock Holmes" ("Przygody Sherlocka Holmesa"), "The Return of Sherlock Holmes" ("Powrót Sherlocka Holmesa"), "The Case-Book of Sherlock Holmes" ("Księga przypadków/Kroniki Sherlocka Holmesa", zależy od tłumaczenia) i "The Memoirs of Sherlock Holmes" ("Wspomnienia Sherlocka Holmesa").
Do tego pięć pełnometrażówek. "The Sign of Four" ("Znak czterech"), "The Hound of the Baskervilles" ("Pies Baskerville'ów"), "The Master Blackmailer" ("Mistrz szantażu"), "The Last Vampyre" ("Wampir z Sussex") i "The Eligible Bachelor" ("Szlachetnie urodzony kawaler").
W sumie daje to 36 epów i 5 filmów. Z tego widziałam na dzień dziesiejszy 30 odcinków (całe "Przygody...", "Powrót..." i "Kroniki...") oraz wszystkie filmy.

Tyle teorii. Teraz praktyka. Dagens kocha tę wersję. Bo gdyż ponieważ główną rolę gra tu Jeremy Brett. Boski Jeremy Brett. Sherlock Holmes ostateczny. Mój Sherlock. Sorry, wszystkie obecne tu Cumberbitches, możecie mnie bić, gryźć, kopać, łamać kołem i kazać recytować przez pięć godzin, co wiem o Rupercie Gravesie, ale zdania nie zmienię. Jest genialny w tej roli. Jego Holmes jest ciągle eleganckim, wiktoriańskim dżentelmenem, ale pełnym bardzo ekscentrycznej werwy. Ma fantastyczne gesty, mimikę (sekundowe półuśmieszki rządzą), masakryczny zaraźliwy śmiech i fenomenalną Brettową dykcję z cudnym "rolling r" na czele.
Watsoni też dają radę. Piszę "Watsoni" bo było ich dwóch. David Burke w "Przygodach..." i Edward Hardwicke w całej reszcie. Obaj świetni. Ten pierwszy - jakby bardziej żwawy, bystry, o prześmiesznych minach, towarzyszący Sherlockowi jak brat czy kumpel, tylko czasem napomykający mu, że powinien się ogarnąć. Ten drugi - niby działający na podobnej zasadzie, ale bardziej stonowany, już bardziej opiekun niż kompan, zdolny mocno postawić Holmesa do pionu. Do kompletu dorzucamy jeszcze uroczą w swoich złośliwościach, ale w gruncie rzeczy kochaną panią Hudson w wykonaniu Rosalie Williams i przekomicznego, ale niemniej kochanego Lestrade'a granego przez Colina Jeavonsa i mamy komplet. A nie, nie, jeszcze są Moriarty - Eric Potter i Mycroft - Charles Gray, obaj równie wporzo, chociaż ten pierwszy pojawia się właściwie tylko w dwóch odcinkach (za to jest epicki). Mycroft jak dla mnie trochę kłóci się z kanonem, bo wygląda na zdecydowanie bardziej starszego od Sherlocka niż tylko o siedem lat, za to od razu widać, że to rodzina. Gray prześwietnie dopasował się z Brettem i aż mi się morda cieszy, jak sobie pomyślę, że w tym serialu jest go znacznie więcej niż w opowiadaniach

(Tylko boli mnie siedzenie, jak pomyślę sobie, że przede mną jeszcze "Wspomnienia...", które Jeremy nagrywał będąc już bardzo ciężko chorym i to niestety bardzo widać...

)

Tyle chciałam napisać. Tako rzecze Dagens, który dzięki właśnie tej produkcji po wielu zawirowaniach trafił na DW i Whomanistykę. God bless Granada Series!

TheKid

Miałam zamiar się za to zabrać już dawno temu, więc leży na dysku, ale nie mogę się do tego przekonać... no to teraz muszę się przekonać Wink

"Scandal in Bohemia" - here I come!

Alria

Nadganiam właśnie zaległości w forum (co prawdopodobnie nigdy mi się nie uda) i obok wielu tematów przechodzę obojętnie, ale ten mi nie pozwala. Holmesa Granady jak i Bretta kocham i ubóstwiam. Jak Benio jest moim ukochanym Sherlockiem, tak Jeremy moim ukochanym Holmesem i wątpię by cokolwiek mogło to zmienić. David i Edward też zagrali absolutnie wspaniale. Co prawda ten drugi jest "moim" Watsonem, ale to pewnie przez to co go łączyło z Jeremym poza planem. A późnych odcinków nie mogę oglądać, bo coś mnie w środku boli.

A tak poza tym, to każdy powinien Holmesa Granady obejrzeć. O!

Dagens

Ja chciałabym tylko powiedzieć, że udało mi się obejrzeć 3 odcinki z "Memoirs...". W tym dwa ostatnie. Bolało. Nie tylko ze względu na Jeremy'ego, ale również dlatego, że strasznie za przeproszeniem spieprzyli te epy

Alria

Jak większość oglądałam po kilka(naście) razy, tak te ostatnie z trudem obejrzałam raz. I już pewnie ich więcej nie obejrzę, chyba że będę w jakimś wybitnie samobójczym nastroju.