|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Doctorantka(13)
Eksterminujący Anderson
Dołączył: 25 Cze 2010
Posty: 482
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 7/100
Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Czw 22:18, 19 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Od poniedziałku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Wszechmocna
Where's me jumper?
Dołączył: 18 Cze 2010
Posty: 8212
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/100 Skąd: Downton Abbey Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Czw 22:22, 19 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Czuję się jak ostatni debil.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Doctorantka(13)
Eksterminujący Anderson
Dołączył: 25 Cze 2010
Posty: 482
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 7/100
Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Czw 22:29, 19 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Nie czuj się.
Przecież wiesz, że cię kocham.
Telepatycznie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wszechmocna
Where's me jumper?
Dołączył: 18 Cze 2010
Posty: 8212
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/100 Skąd: Downton Abbey Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Czw 22:35, 19 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Aż Ci dam bana za tą sygnaturę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Doctorantka(13)
Eksterminujący Anderson
Dołączył: 25 Cze 2010
Posty: 482
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 7/100
Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Czw 22:39, 19 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Doctorantka(13)
Eksterminujący Anderson
Dołączył: 25 Cze 2010
Posty: 482
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 7/100
Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Sob 21:09, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Postanowiłam pójść za ciosem. A co tam.
W rozpaczy nad niemocą twórczą (ślęczę nad nowym odcinkiem naszego whomanistycznego opka) oraz prośbę koleżanki, przeszukałam mój dysk i trafiłam na moje dawne wypociny literackie.
Swego czasu na pewnym forum około potterowym urządziłyśmy sobie coś na kształt Pucharu Domów.
Udzielałam się w nim głównie rysując obrazki, ale zdarzyło mi się popełnić kilka zadań pisanych.
Oto jedno z nich:
- Minervo, dlaczego nie masz męża? W twoim wieku jesteś jeszcze panną?
Szaleńca, który zadał to pytanie przed losem transmutowania w zużytą skarpetkę uratowało jedynie to, że należał do najbliższej rodziny i trudno byłoby wytłumaczyć krewnym nagłe zniknięcie kuzynki Cynthii oraz równie nagłe zapchanie kanalizacji zużytą częścią garderoby.
Takich szaleńców Minerva MacGonagal, profesor transmutacji, wykładowca w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart , zastępca dyrektora w tejże szkole, laureatka licznych nagród i wyróżnień w konkursach magii naukowej, kawaler Orderu Merlina trzeciej klasy za osiągnięcia na polu trudnej sztuki transmutacji, wieloletnia współpracowniczka i redaktor kwartalnika „Magia Dzisiaj czyli Wyzwana Współczesności” oraz jeden z nielicznych zarejestrowanych współcześnie animagów, spotkała w życiu kilku, a każdy z nich nabawił się głębokiego urazu na tle zadawania głupich pytań. Przynajmniej zadawania ich prof. MacGonagal.
Chcąc uniknąć transumutacyjnego niebezpieczeństwa, (choć z dobrze poinformowanych źródeł wiemy, iż, od co najmniej trzydziestu pięciu lat prof. MacGonagal panuje nad swoimi emocjami po mistrzowsku) pominęłam drogę oficjalną i zwróciłam się o informację na interesujący nas temat do najbliższego otoczenia opiekunki Gryfonów.
- Prawda, jaka kochana dziewuszka? – Ze łzami w oczach wspomina pani Gwendolin MacGonagal, przerzucając pożółkłe karty starego albumu rodzinnego.
Siedzę w salonie starego domostwa położonego na północ od Edynburga, domu należącego do państwa MacGonagalów – dziadków prof. Minervy - z jej prawie studwunastoletnią babcią i przyglądam się zdjęciu przedstawiającemu około ośmioletnią dziewczynkę w niebieskiej perkalowej sukniczce, z dwoma warkoczykami przewiązanymi kokardami i pokazującą język stojącej obok zapłakanej i wściekłej blondynce.
– Zawsze była taka grzeczna i dobrze ułożona...i taka ładna. – Babcia Gwen pokazuje mi kolejne zdjęcie – Tutaj jest z kuzynką Cynthią. Przyjeżdżały do nas co roku na wakacje.
Tym razem zdjęcie przedstawia wysoką i szczupłą bardzo ładną dziewczynę w okularach, w której łatwo domyślić się późniejszej profesor. Obok niej w wianuszku młodych chłopców widzę wdzięczącą się do nich, bez szczególnego rezultatu zresztą, inną nastolatkę – słynną kuzynkę Cynthię.
– Biedna dziewczyna, ta Cynthia. Tak się przyjaźniły z Minervą, że kiedy tylko wyszła za mąż zaprosiła ją do siebie na święta. Krótko potem zupełnie zbzikowała: wyrzuciła z domu wszystkie skarpetki i zakazała ich używania mężowi i dzieciom. I od tego czasu nie odezwała się do naszej Min ani słowem.
Kiwam ze zdumieniem głową i odważam się zadać kluczowe pytanie:
– A dlaczego pani wnuczka nie wyszła za mąż?
– Tak naprawdę to nikt tego nie wie, dziecko. Nie to, że nie miała adoratorów. Miała nawet kilku. O tu są chyba ich zdjęcia... – staruszka wyciąga spod fotela inny album, niemniej stary i pożółkły do poprzedniego – Są! Tego przegnał nasz syn a ojciec Min. Dobrze zrobił, bo później okazało się, że przemacał w nocnikach jakieś egzotyczne zioła. A ten na przykład... – palec starszej pani wędruje do zdjęcia, na którym elegancki młody mężczyzna całuje w rękę zapłonioną prof. MacGonagal – był i przystojny i bogaty i bardzo zakochany...ale miał uczulenie na koty.
- Szkoda! – wyrywa mi się, bo facet jest naprawdę przystojny. – A ten?
- Ach! Winstona poznała już na studiach. Razem przygotowywali się do egzaminów na animaga. To taka smutna historia: Winston transmutował się w lisa w samym środku czegoś, co mugole nazywają polowaniem na lisy...trudno było go pozbierać, kilku kawałków nie odnaleziono...Bardzo to biedaczka przeżyła, zrobiła się taka zamknięta w sobie...
Nie chcąc dalej narażać przemiłej pani Gwendolin na przykre wspomnienia, w następnej kolejności udałam się po informacje do Eustachego MacGonagal, starszego brata mistrzyni transmutacji.
- Minerva zawsze była cholernie ambitna i miała zacięcie do nauki. Jestem jej za to bardzo wdzięczny. Dzięki niej mogę robić to, co lubię.
- Czyli co?
- Zajmować się domem i moja rodziną. Widzi pani, nasz ojciec marzył, że przynajmniej jedno z jego dzieci coś osiągnie w życiu i to miałem być ja. A ja zawsze marzyłem o cichym i spokojnym domu...Szybko się ożeniłem i uciekłem z domu. Ojciec przestał ze mną rozmawiać dopóki Minerva nie pokazała, na co ją stać i nie została animagiem. Potem były stypendia, wyróżnienia....Tatko był taki z niej dumny, że i mi wybaczył.
Teraz żyjemy sobie spokojnie z żoną, ona nadal prowadzi swoją fabryczkę porcelanowych szczotek do czyszczenia pępka a ja mogę zajmować się naszymi dziećmi i wnukami.
- A pana siostra nigdy nie chciała prowadzić podobnego życia?
- Z tego, co wiem to nie. Już jako bardzo młoda dziewczyna podjęła decyzję, że transmutacja to jej całe życie. A kiedy dostała posadę wykładowcy w Hogwarcie, no cóż.... poświęciła się temu bez reszty. Zawsze taka była. Niczego nie robiła połowicznie. Gdyby wyszła za mąż i miała własną rodzinę byłaby w tym świetna, ale wtedy musiałaby zrezygnować z transmutacji. A wtedy nie była by sobą.
Tak więc, na pytanie, „ Dlaczego prof. MacGonagal nie ma męża” nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Może dlatego, że jej wybranek zginął w tragicznym wypadku i do dziś nie potrafi się z tego otrząsnąć? A może dlatego, że jest profesjonalistką w tym, co robi i mając własną rodzinę nie mogłaby poświęcić się bez reszty ani najbliższym ani uczniom i szkole?
Pozostaje nam tylko się domyślać i odpowiedzieć sobie na nie według naszego uznania oraz nigdy więcej do tego tematu nie wracać.
_________________________________________________
To były stare, dobre czasy i tego rodzaju rozrywki sprawiały nam wszystkim ( forumowiczkom) gigantyczną przyjemnośc.
Dodam jeszcze, że w ramach pucharowych rozgrywek Reiha miała za zadanie przerobić wybraną dobranockę na potterowe realia. Wybrała bajkę o Muminkach i zrobiła to GENIALNIE.
Może uda się mi ją namówić, żeby wam to dzieło pokazała.
|
|
Powrót do góry |
|
|
reiha
Podrzędny malarz niewidzialnych kosmitów
Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 2992
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 6/100
Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Sob 21:37, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
odżyły wspomnienia tym tekstem przyniosłaś chlubę naszemu domowi!
kto w końcu wgrał porcelanową szczoteczkę do czyszczenia pępka, Slytherin?
och, i przez chwilę myślałam, że umieściłaś tam Amandę (blondynka obok Minerwy), dziadka Gwyna (Gwen) i Gwendolinę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lesiu
Doctor Whomanistyki
Dołączył: 11 Lip 2010
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/100
Płeć: (Psycho)Fan
|
Wysłany: Sob 21:51, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Uwielbiam muminki !!!
Ja chcę to dzieło !!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wszechmocna
Where's me jumper?
Dołączył: 18 Cze 2010
Posty: 8212
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/100 Skąd: Downton Abbey Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Sob 22:06, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Reiha! Pochwal się tym muminkowym Potterem, proooooszę...
Doctorantko, opowiadanie jest świetne! Czy narratorem jest Rita Skeeter? ;D
Ostatnio zmieniony przez Wszechmocna dnia Sob 22:06, 21 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
reiha
Podrzędny malarz niewidzialnych kosmitów
Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 2992
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 6/100
Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Sob 22:09, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wszechmocna
Where's me jumper?
Dołączył: 18 Cze 2010
Posty: 8212
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/100 Skąd: Downton Abbey Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Sob 22:18, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Doctorantka(13)
Eksterminujący Anderson
Dołączył: 25 Cze 2010
Posty: 482
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 7/100
Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Sob 22:23, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Reiha, nie daj się prosić. Ta bajka jest naprawdę obłędna, że boki zrywać.
Nie wiem kto jest autorem artykułu. Przypuszczam, że ja.
Znalazłam jeszcze scenarusz do piątego odcinka
HOGWARDZKIEJ MASAKRY SZCZOTECZKĄ DO ZĘBÓW
chcecie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
irishcoffee
Tańcząca z fezami
Dołączył: 16 Sie 2010
Posty: 454
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/100 Skąd: Wrocław Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Sob 22:26, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
chcemy!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wszechmocna
Where's me jumper?
Dołączył: 18 Cze 2010
Posty: 8212
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/100 Skąd: Downton Abbey Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Sob 22:31, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Tak tak tak. Prosimy grzecznie (my, Whomanistka - pluralis maiestatis).
|
|
Powrót do góry |
|
|
reiha
Podrzędny malarz niewidzialnych kosmitów
Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 2992
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 6/100
Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Sob 22:36, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
wiecie co? marzy mi się reaktywacja pucharu domów w wersji doctorowej
Dom Krzyśka, Dom Davida, Dom Matta i Dom Mastera
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wszechmocna
Where's me jumper?
Dołączył: 18 Cze 2010
Posty: 8212
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/100 Skąd: Downton Abbey Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Sob 22:44, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Strategiczna zmiana tematu... ;D
Czy my nie mamy za mało użytkowników na urządzanie pucharu domów???
I jak tu wybrać z tej czwórki??? To znaczy - z dwójki, w moim przypadku. XD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Doctorantka(13)
Eksterminujący Anderson
Dołączył: 25 Cze 2010
Posty: 482
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 7/100
Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Sob 22:46, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Chciałyście to macie.
Ale to raczej nie jest zabawne.
Wyzwanie Pucharowe brzmiało:
1. Napisać scenariusz filmowy lub jak kto woli scenkę dramatyczną (lub fragment stanowiący spójną całość) do nowego filmu pt. "Hogwardzka masakra szczoteczką do zębów". Ma być to thriller z lekkim dreszczykiem emocji. W filmie muszą występować niżej podane osoby:
- Severus Snape
- Harry Potter
- Nevile Longbotom
- Luna Pomyluna
- Krwawy Baron i Prawiebezgłowy Nick
- Hagrid
- wymyślona niekanoniczna postać, która niekoniecznie musi być człowiekiem.
Praca powinna wynosić od 2 do 3 stron Worda czcionką 12. Powinna także zawierać cechy charakterystyczne dla scenek dramatycznych (akty, sceny, didaskalia itp.) 71 punktów
__________________________________________________________
A teraz przejdźmy do sedna.
MAGIK CANAL prezentuje najwiekszy przebój seraialowy sezonu:
HOGWARDZKA MASAKRA SZCZOTECZKĄ DO ZĘBÓW
ODCINEK 5
SCENA I
Głos z za kadru
Nazywam się Neville Longbottom. Jeszcze tydzień temu myślałem, że Hogward to najbezpieczniejsze miejsce na świecie – wtedy rozpętała się burza śnieżna i odcięła nas od świata.Trwa do dzisiaj....Uczniowie i nauczyciele uwięzieni w zamku zaczęli ginąć...Nawet Dumbledore padł ofiarą krwiożerczej Szczoteczki do zębów wysysającej mózgi swoim ofiarom.
Już nic nie jest takie jak przedtem...
Zostało nas tylko pięcioro: Luna, Hagrid, Harry, prof. Snape i ja....
( Ujecie z lotu ptaka: plan ogólny zamku Hogward i przyległych miejsc. Szaleje śnieżyca, wczesny wieczór, ciemno, niewiele widać. Najazd kamery na jedyne rozświetlone okno zamku – przeniknięcie do wnętrza.
Wnętrze: klasa starożytnych runów. Na katedrze i kilku ławkach palą się świece. Na podłodze kilka rozsypanych ksiąg z runami. W klasie są Luna i Neville – pochylają się nad ciałem Snape’a, który leży z rozciągniętymi ramionami twarzą do ziemi; wokół jego głowy - kałuża krwi, a obok leży kawałek zielonej kredy)
Neville
To jakiś koszmar!
Luna
Dziwne, zawsze wydawało mi się, że jeżeli ktokolwiek z nas przeżyje, to będzie to właśnie stary Snape. No wiesz: złe, złego się nie ima... (Wskazuje na kawałek zielonej kredy i poplamione nią palce Snape’a) To musiała być kreda – tym razem Szczoteczka zmutowała w kredę.
Neville
Dlaczego nie użył swojego eliksiru? I co w ogóle tu robił?
(Podchodzi do rozrzuconych książek i przegląda jedną z nich) Myślisz, że coś odkrył?
Luna
Odszukajmy lepiej Harrego i Hagrida. Powinnyśmy trzymać się razem.
(Rozlega się przeraźliwy krzyk: Neville upuszcza książkę, Luna blednie i nieruchomieje)
Luna
O Boże! Znowu!
Neville
Harry albo Hagrid! To gdzieś z dołu.
(Wybiegają z klasy, biegną korytarzem, schodami w dół przy akompaniamencie krzyków i jęków, które nagle cichną. Zdyszani wpadają w korytarz wiodący do lochów. Pośrodku korytarza leży ciało – rozszarpany tułów i wnętrzności rozpryskane na podłodze i ścianach, tylko głowa cała)
Neville
Hagrid! (Podbiega do niego i pochyla się) Co się stało? Czemu tu tyle krwi? Gdzie Harry?
Luna
(Klęka przy Hagridzie i zaczyna płakać)
Neville, to nie mogła być Szczoteczka....Ona tylko wysysa mózg, a Hagrida ktoś potraktował...
Neville
... Rackharrowem
(Spoglądają na siebie. Nagle z korytarza obok wybiega zdyszany Harry)
Harry
Ktoś krzyczał. Co tu się stało?..
(Spostrzega ciało Hagrida)
NIE!!!
Neville
Wygląda na to, że nie jesteśmy tu sami. Ktoś obcy musi być w zamku: ktoś, kto wpuścił Szczoteczkę, która pożarła wszystkie skrzaty i wyssała mózgi wszystkim....poza nami. Potem udoskonalił zaklęcie nią kierujące zaklęciem mutacyjnym. A teraz rzucił w Hagrida zaklęciem patroszącym....Hermiona miała rację: tą Szczoteczką kieruje jakiś, pokręcony szaleniec...I jest gdzieś blisko...
(Z ust Hagrida wydobywa się jęk, Luna, Harry i Neville pochylają się nad nim)
Harry
Hagridzie! Co tu się stało? Kto ci to zrobił?
Hagrid
(Podnosi kikut ręki wskazując odgałęzienie korytarza prowadzące w dół, do lochów)
...S.....Sn...Snape....On...
(umiera)
[i] ( Harry z szaleństwem w oczach i żądzą mordu wstaje powoli i kieruje się w stronę wskazana przez Hagrida)
Neville
Gdzie idziesz? Harry, co chcesz zrobić?
Harry
Zamierzam użyć Avady!
( Wbiega w korytarz)
Luna
( Krzyczy za Harrym, ale on już jej nie słyszy)
To nie mógł być Snape! On nie żyje!
Neville
Chodźmy za nim zanim zrobi coś głupiego...Albo zostanie wypatroszony.
Luna
Myślisz, że go powstrzymasz? Jak sobie wbije coś do głowy...A zresztą to przecież Harry Potter, to on powinien ratować nas a nie my jego..
.(Podnosi rękę uciszając Nevilla)
Słyszysz?
Neville
(nadsłuchuje)
Co...?
Luna
Burza ucichła...
(Podchodzą od okna. Nagle wybucha im ono w twarz. Z hukiem i trzaskiem otwierają się wszystkie okna, do środka wpada deszcz tłuczonego szkła i śnieg, szaleje wiatr...Neville chwyta Lunę za rękę i ciągnie do najbliższego korytarza.)
Neville
Jesteś cała?
Luna
(podnosi okrwawioną twarz i przeciera ja kawałkiem bluzki)
To tyko zadrapania. A ty masz kawałek okna w ramieniu...
Neville
(Przygląda się zdziwiony kawałkowi szkła wystającemu z lewego ramienia, po czym zaciska zęby i go wyciąga)
To nic...
(Rozlega się huk, a po chwili śmiech szaleńca: Luna i Neville podskakują z przerażenia)
Neville
To Harry. Chodźmy po niego.
(Idą korytarzem im są głębiej w lochach tym głośniej słychać szaleńczy śmiech. Luna chwyta Nevilla za rękę i zwalniają kroku, wtedy śmiech ucicha. Po kilku powolnych i bardzo ostrożnych krokach dochodzą do załamania korytarza)
Luna
( Wyjmuje różdżkę z kieszeni)
Lumos
( Powoli wychylają się i dostrzegają ciężko oddychającego Harrego siedzącego na podłodze pod ścianą i powoli podnoszącego własna różdżkę do głowy)
[i] (Zbliżenie różdżki: jarzy się różowym światłem- widmem obrazu szczoteczki do zębów)
Neville
To Szczoteczka!
(Podbiega do Harrego, wyciąga z kieszeni rozpylacz z neutralizatorem i spryskuje nim różdżkę. Ta z głośnym sykiem zaczyna się skręcać aż różowe widmo szczoteczki schodzi z niej i ucieka po posadce w stronę drzwi na końcu korytarza. Gdy sięga drzwi – zatrzaskują się i słychać odgłos oddalających się kroków.)
Neville
(Wpatruje się w drzwi, za którymi zniknęła Szczoteczka)
Luna...
Luna
O nie. Na pewno nie pobiegnę sprawdzić, kto tam był!
Neville
Pomóż mi podnieść Harrego.
Scena II
(Korytarz w okolicy klasy starożytnych runów. Ciemno, za oknami wciąż szaleje śnieżyca słychać tylko wycie wiatru na zewnątrz. Pojawia się Neville z rozświetlona różdżką w ręku, za nim idzie Luna prowadząc Harrego za rękę)
Luna
Martwię się o niego.
(Zbliżenie twarzy Harrego – wypalone, puste oczy, trupio blada cera, sine usta)
Neville
To robota, tej Szczoteczki. Cud, że żyje...
Jak wyjdę z tego cało, obiecuję, że nigdy w życiu nie umyję zębów...
Luna
Jeśli tu zginiesz, tez ich już nigdy nie umyjesz.
Neville, nie możemy go tak za sobą ciągać. Wszyscy potrzebujemy czegoś do jedzenia i trochę snu...Od tygodnia porządnie się nie wyspałam...
Neville
Okej. O spaniu to pewnie możemy sobie tylko pomarzyć, ale może znajdziemy coś do jedzenia...I zastanowimy się, co dalej robić.
Ale najpierw sprawdźmy, czy Snape miał przy sobie zapas eliksiru neutralizującego Szczoteczkę. Zużyłem cały nasz zapas ratując Harrego...
Luna
I tak nic to nie da: zostaliśmy tylko my...I ten ktoś. Już nie mam siły... Niech już nas wykończy i będziemy mieli spokój.
Neville
Nie mów tak! Daliśmy radę Voldemortowi, nie dopadła nas jeszcze Szczoteczka to i z tym szaleńcem damy sobie radę.
Luna
Popatrz na Harrego: to on zawsze ze wszystkimi wygrywał i jak teraz wygląda?
Od godziny nie odezwał się słowem! Nie wiem nawet czy jeszcze żyje!
Neville
Przecież idzie za nami
Luna
Bo go trzymam za rękę! To tak jakby dorwał go jakiś dementor...albo cos gorszego...
Neville
Faktycznie musimy odpocząć...
(Dochodzą do drzwi klasy starożytnych runów. Neville uchyla drzwi i wchodzą do środka)
Neville
Poszukam tylko eliksiru i obiecuję, że chwilkę odpoczniemy...
(Rozgląda się po klasie, która wygląda tak samo, jak kiedy z niej wychodzili z wyjątkiem ciała Snape’a)
Gdzie Snape? Przecież tu był – leżał na podłodze...
Luna
Z cała pewnością był martwy – sama sprawdzałam.
Neville
Sam nie mógł zniknąć...chyba, ze ktoś mu pomógł.
Luna
Albo to nie było bredzenie i Hagrid mówił prawdę...
(Harry zaczyna się zanosić szaleńczym śmiechem)
Scena III
(Wnętrze biblioteki szkolnej, wśród półek i regałów zgromadziły się wszystkie hogwardzkie duchy. Wszystkie coś szepczą, tak jakby wygłaszały jakąś inwokację zaklęcia. Na końcu jednego z korytarzy między półkami, w cieniu pojawia się ciemna sylwetka)
Krwawy Baron
Potrzebujemy twojej pomocy. Nikt z naszego świata już nie może uratować zamku.
Bezgłowy Nick
Zostaliśmy tylko my i trójka dzieciaków. Nie poradzą sobie bez czyjeś pomocy...
Krwawy Baron
A my nie możemy nic zrobić...
Irytek
( Wyskakuje z jakiegoś konta i wywija koziołki przed Baronem)
Ja mogę!
Krwawy Baron
(Do Irytka)
Tak, Umyć zęby!
[i] (Irytek spada z trzaskiem na podłogę)
Bezgłowy Nick
Jesteś naszą ostatnią nadzieją!
Ktoś lub Coś
Uuk?!
KONIEC ODCINKA PIĄTEGO
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wszechmocna
Where's me jumper?
Dołączył: 18 Cze 2010
Posty: 8212
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/100 Skąd: Downton Abbey Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Sob 22:53, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Bibliotekarz!! Nie spodziewałam się!!
Doskonały absurd. Super.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jasmina
Magister Whomanistyki
Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/100
Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Pon 17:45, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Bibliotekarz! To teraz przydałby się kolejny odcinek, jak to uratował Hogwart
Artykuł też super
Esencja Zmierzchu mnie ubiła, zwłaszcza "mógłbym cię zabić z łobuzerskim uśmiechem na twarzy" xD
A teraz chcę bajkę o Muminkach! <chce>
|
|
Powrót do góry |
|
|
Allons-y
Siostra Dziesiątego
Dołączył: 15 Sie 2010
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/100 Skąd: Podkarpacie Płeć: (Psycho)Fanka
|
Wysłany: Pon 18:40, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Ja też chce bajkę o potterowych muminkach Reiha dajesz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|