|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Misiael
Doctor Whomanistyki
Dołączył: 11 Sty 2011
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/100
Płeć: (Psycho)Fan
|
Wysłany: Sob 22:35, 19 Mar 2011 Temat postu: Ayreon |
|
|
Kiedy pisze się o projekcie holenderskiego multiinstrumentalisty Arjena Lukassena bardzo trudno uniknąć używania takich słów jak "epickie", "rozmach" i "ponadczasowość", dlatego nawet nie będę próbował. Prawda jest taka, że siedmiopłytowa (+dodatki) rock opera ukrywająca się pod tytułem "Ayreon" jest dziełem, które każdy fan fantastyki naukowej znać powinien. Przyznam, że po raz pierwszy spotkałem się z tak spójną i wielowątkową opowieścią przekazaną za pomocą połączonych fabularnie utworów muzycznych. I, jak zapewne już widać, od razu wpadłem w zachwyt.
"Ayreon" to imię głównego bohatera pierwszej płyty cyklu - krążka zatytułowanego "The Final Experiment". Mamy rok 2084. Dziesiątkowana licznymi wojnami, wyniszczona zatruciem środowiska naturalnego i pognębiona pokładaniem zbytniego zaufania w technologię ludzkość znajduje się na skraju wymarcie. Grupka naukowców korzystając z procesy zwanego czasową telepatią usiłuje skomunikować się z ludźmi z przeszłości i w porę przestrzec ich przez tymi zagrożeniami. W końcu udaje im się porozumieć z żyjącym w 6 w. n.e. niewidomym minstrelem imieniem Ayreon. Ociemniały bard za pomocą śpiewu przekazuje mieszkańcom swojego grodu przerażające posłannictwo. Przestraszeni mieszkańcy wyrzucają go z miasta i skazują na banicję. Bard rozpoczyna podróż na dwór Króla Artura, z zamiarem przekazania mu ostrzeżenia, które - w swojej wierze - otrzymał od Władców Czasu (Time Lords). Czy mu się uda? Wysłuchajcie tej płyty, a się przekonacie.
"Actual Fantasy", druga płyta sagi, jako jedyna nie prezentuje spójnej fabuły, jest to raczej zbiór opowiadań inspirowanych rozmaitymi dziełami popkultury, jak i oryginalnymi pomysłami Arjena Lukassena. Płyta zdecydowanie najsłabsza, głównie ze względu na brak spójnej koncepcji łączącej poszczególne utwory, ale nie można odmówić jej wysokiego poziomu merytorycznego i garści zaskakujących i przejmujących motywów muzycznych. Nie jest jednak potrzebna do zrozumienia fabuły tej wielotomowej space-opery.
Na samym początku opowieści hipnotyczny, przejmujący głos informuje bohaterów o tym, że zostali zabrani ze swoich czasów i miejsc, by wypełnić pewne zadanie - odnaleźć i dostać się do Elektrycznego Zamku. Highlander, Indian, Knight, Barbarian, Egyptian, Roman, Hippie i Futureman - ludzie z różnych epok, miejscy i warstw społecznych, których dzieli absolutnie wszystko, zmuszeni są ze sobą współpracować, by przeżyć, wypełnić zadanie i poznać tożsamość zleceniodawcy. Nie wszyscy wyjdą cało z tej epickiej przygody...
W "Into the Electric Castle" odkrywamy pewne novum - w każdego bohatera wciela się inny piosenkarz lub piosenkarka, co przydaje projektowi neo-operowego klimatu. Muzyka tradycyjnie wgniata w fotel, a fabuła zaskakuje.
Schyłek XXI wieku. Ostatni żywy człowiek we Wszechświecie powoli umiera w opuszczonej stacji na Marsie. Aby w jakiś sposób wykorzystać pozostałe mu godziny, podłącza się do urządzenia zwanego Dream Sequencer, dzięki któremu może odbyć coś w rodzaju psychicznej podróży w czasie. Po kolei ogląda wspomnienia ludzkości, zniszczenie Ziemi, cofa się przez wieki aż do narodzin pierwszego człowieka, a potem jeszcze dalej w głąb historii, do samego początku wszechświata i ostatecznie poznaje genezę całego istnienia. Czym jest Universal Migrator? Ode mnie się tego nie dowiecie, ale trzeba przyznać, że pomysł jest niesamowity.
Wypadek samochodowy może być tajemniczy - jeśli ktoś uderza w stojące na poboczu drzewo podczas jazdy środkiem prostej, pustej drogi w środku dnia, coś musiało się przydarzyć. Główny bohater tej płyty znalazł się właśnie w takiej sytuacji - cudem wyciągnięty z dymiącego wraku trafił do szpitala w stanie śpiączki. Na dwadzieścia dni staje się więźniem własnego ciała, swoich wspomnień, uczuć i lęków, które powoli wracają do jego udręczonego umysłu. Jakby tego było mało, jego uczucia najwyraźniej zyskały świadomość - Strach, Miłość, Pasja, Duma, Gniew przemawiają własnymi głosami, często mamiąc i zwodząc głównego bohatera. Ponadto, żywe wspomnienie despotycznego ojca także uzyskuje świadomość, zaś od czasu do czasu, jakby z oddali, bohater słyszy głosy swojej żony i najlepszego przyjaciela, którzy czuwają nad jego łóżkiem. Czy bohater wydostanie się z okowów własnej psychiki? Zwycięży? I kim on tak naprawdę jest? Tego wszystkiego dowiemy się z "Human Equation", najlepszje płyty z cyklu Ayreon.
Ostatnia płyta sagi, wieńcząca cały cykl i wyjaśniająca powiązania pomiędzy poszczególnymi rozdziałami. Oto starożytna kosmiczna rasa zwana Forever of the Stars, zamieszkująca planetę Y straciła swoje uczucia w wyniku techno-ewolucji. Chcąc je odzyskać, decyduje się stworzyć nową rasę istot zdolnych odczuwać zapomniane przez Forevers emocje. Najlepiej do tych celów nadaje się oczywiście Ziemia... Płyta jest bardzo ciężka i niepokojąca, ale chyba najbardziej urokliwa z całej sagi.
Jak wspominałem, opowieść "Ayeron" powinien poznać każdy fan kabelków, komputerów i kosmicznych wojaży. Projekt ten nie jest bez wad, nikną one jednak w ogromie klimatu i wielowymiarowości dzieła. To "Blade Runner" muzyki, "Gra Endera" dźwięku, "Ghost in the Shell" rockowej opery. Nie znać "Ayreona" to jak nie znać wyżej wymienionych arcydzieł.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Allu
Doctor Whomanistyki
Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/100 Skąd: Druga gwiazda na prawo, i prosto, aż do poranka... Płeć: (Psycho)Fan
|
Wysłany: Nie 11:12, 20 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Bez bicia przyznaje się, że przesłuchałem właśnie kilka kawałków i... MOC!
Dzięki za info - naprawdę dobry kawałek epickiej (no, ja nie dałem rady się powstrzymać...) muzyki!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Misiael
Doctor Whomanistyki
Dołączył: 11 Sty 2011
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/100
Płeć: (Psycho)Fan
|
Wysłany: Nie 14:35, 20 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Allu napisał: | Dzięki za info - naprawdę dobry kawałek epickiej (no, ja nie dałem rady się powstrzymać...) muzyki! |
A czemu się powstrzymywać? Ja wiem, że słowo "epickie" jest ostatnimi czasy mocno nadużywane, ale w tym konkretnym przypadku można go użyć bez posądzenia o przesadę.
Chyba moja ulubiona piosenka z tej sagi:
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|